To zdjęcie Big L'a zapadnie mi w pamięci chyba do końca życia:
W 1992 roku wypuścił pierwszy singiel pt. "Yes, You May". Singiel i zapewne gościnny udział u Finesse'a spowodowały to, że zainteresowało się nim Columbia Records. Drugi singiel to "Devil's Son", który był zbyt kontrowersyjny by puszczały go rozgłośnie radiowe.
Big L rozpoczął karierę solową, zebrał siły i chciał pokazać światu na co go stać. I tak w 1995 roku, trzy lata po podpisaniu umowy z wytwórnią, wypuszczono jego debiutancki long play "Lifestylez Ov Da Poor & Dangerous" (!), który rozłożył mnie na łopatki, chociaż przyznam, że mimo tego, że album jest z 1996 roku usłyszałem go dopiero kilka lat temu i miazga, miazga, miazga! Na bitach jego dobrzy znajomi - Lord Finesse, Showbiz, Buckwild, a także, szczerze nieznany mi producent, Craig Boogie. Teksty na albumie są bardzo hardkorowe, w sumie typowe jak dla tego okresu, dużo przemocy, bardzo ulicznie, czuć realistyczność jego zwrotek (w przeciwieństwie do wielkich gangsterów pokroju 'fifti sent'). Każdy numer jest świetny, ale "M.V.P", "Da Graveyard" z Jay-Z (jeden z pierwszych kawałków Jay-Z, nie był nawet jeszcze wtedy znany!), "Put It On" wysadzają mnie z butów! Jest to dla mnie jeden z najlepszych krążków rapowych jakie miałem przyjmność przesłuchać, po prostu uwielbiam prawdziwy rap z lat '90. Czytałem na temat tego albumu pozytywne rzeczy, i sam mam takie zdanie, ale często podkreślane jest to, że Columbia Records zaniedbała promocję albumu i ogólnie sprzedaż nie była zadowalająca, co było powodem odejścia Lamont'a z tego labelu.
Okładka:
Kolejnym krokiem w jego karierze było dołączenie i połączenie sił z A.G., O.C., Lord'em Finesse'm, Diamond'em D, Showbiz'em, Fat Joe (tak, tak, ten który teraz jest znany i z MTV i z wysokobudżetowych teledysków) i Buckwild'em i stworzenie razem przeskładu - Diggin' In The Crates Crew (w skrócie D.I.T.C.)! Wydali płytę, już po śmierci Big L'a, w 2000 roku "D.I.T.C." (z mylnym napisem na okładce 'worldwide', bo z początku myślałem, że taki tytuł jest płyty; spójrz niżej na okładkę). Nagrali w ósemkę przealbum, a numery jak "Day one", czy "Thick" na bicie od DJ Premier'a - niszczą! Ten album też zdaje mi się, że nie był jakoś za bardzo promowany, bardziej znany jest w undergroundowych kręgach niż na salonach. Zdaję się, że nie powstał do tej płyty ani jeden teledysk. A płyta klimat ma, poleca się, poleca!
Big L słynął także z szalonych freestyle'i. Oto jeden z ostatnich w jego życiu, nagrany w Fat Beat Radio:
Jednym z ostatnich kroków, bo tydzień przed śmiercią, było przyłączenie Big L'a po namowie Jay-Z do Roc-A-Fella.
Dzięki menadżerowi Lamont'a - Rich'owi King'owi udało się wydać, w rok po śmierci (na okładce widniał napis pod tytułem płyty '1974-1999', rok urodzenia i śmierci), jego drugi solo album - "The Big Picture" w Rawkus Records. Pod nagrane przed śmiercią acapelle dobrano bity, m.in. głównie od znakomitego DJ Premier'a, Pete Rock'a i Ron'a Bronz'a, ale także od swoich dobrych znajomych, mam na myśli Lord'a Finesse'a i Showbiz'a. Płyta już była bardziej znana pod względem medialnym, ale nie jest ona tak wielka i cudna jak pierwszy krążek solo, ale także trzyma poziom. Kilka numerów zapadło mi szczególnie w pamięć m.in. "Ebonics" (na bicie Ron Browz, chociaż wolę remix Premiera tego kawałka, który znajduje się na "D.I.T.C."), "Deadly Combination" z 2Pac'iem (dwaj raperzy nie żyjący, gdy ukazała się ta płyta, 2Pac zginął w '96 r.), "Holdin' It Down" na pięknym bicie od Pete Rock'a. Płyta zdobyła podwójne złoto (pierwsze złoto w niespełna miesiąc), lecz niestety jak to zawsze bywa artystę naprawdę doceniają po śmierci.
Jego gościnne zwrotki pojawiły się na wielu płytach, a także jego niepublikowane nigdy kawałki ukazywały się na różnych składankach, mixtape'ach, bootleg'ach.
Ciekawostką jest to, że jeden z numerów, okrzyknięty jednym z jego najlepszych, "Ebonics" w którym prezentuje definicje slangowych terminów ma swojego polskiego odpowiednika, Kojarzysz kawałek Pezeta pt. "Slang"? To już wiesz skąd zaczerpnął inspiracji na ten numer.
W 2005 roku Ma$e opublikował wiele niewydanych tekstów Big L'a.
Często ostatnio słyszałem opinie, że Papoose, undergroundowy raper, jest następcą Big L'a i często się go porównuje do niego. Sam jeszcze tak nie stwierdziłem, czekam na oficjalny album tego gościa, póki co jedynie sprawdzałem mixtape'y (sporo ich).
Sprawdź teledyski z pierwszej płyty "Lifestylez Ov Da Poor & Dangerous".
"MVP" w remixie Summer Smooth:
"Put It On"
Czy te numery nie są piękne?
Na koniec zacytuje pewne słowa z artykułu o Big L'u:
"Był zdecydowanie jednym z najlepszych MC w historii rapu ze względu na niepowtarzlny głos i fantastyczne teksty.".
"W sercach słuchaczy rapu na zawsze pozostanie nieugięta postać Big L'a. Sam artysta, gdyby dana mu była szansa zapewne swoimi wersami oponowałby za zaprzestaniem agresji poczynając od rodzinnych domów, dzielnic na ogólnie rozumianym pokoju na świecie kończąc."
Zastanawiałem się nie raz jakby wyglądał jego rap teraz... ale nie ma co gdybać - niech spoczywa!BIG L REST IN PEACE...
Jako mały bonus daję niepublikowany nigdzie, darmowy numer Big L'a - "Principal Of The New School"
Oficjalna strona
Dobra robota, zaiste był WIELKI:)
OdpowiedzUsuńBig L był ulicznym geniuszem jak to sam nawinął w kawałku "da graveyard"" ;)nikt po nim nie miał takich podwójnych
OdpowiedzUsuńRacja Racja, Big L był bez kitu dobry. Lifestylez ov da poor & dangerous powinno okryć się co najmniej podwójną platyną. No ale niestety...
OdpowiedzUsuńheh, zaraz po MC Renie moj ulubiony raper. swietne flow i punchline'y odpowiednie pochodzenie wkoncu to Harlem... genialny!
OdpowiedzUsuńBrakuje mi takich raperów teraz... On tak niewinnie wygląda na tym ostatnim zdjęciu :<
OdpowiedzUsuń